Meerlandia

"- Gdy miłość jest jedyną rzeczą, o którą warto walczyć, co masz do stracenia?
- Siebie - odparła z gorzkim uśmiechem..."

Bezpretensjonalne opowiadanie fantasy...

wtorek, 18 stycznia 2011

Część jedenasta

W odleglej przestrzeni, w innym wymiarze pozbawionym czasu i będącym czasem zarazem, bezcielesna istota płynęła w aksamitnej głuchej ciemności. Przelatywała między milionami świetlistych pasm wprawiając je w delikatne falowanie. Niektóre z nici rozjaśniających swym białym blaskiem mrok nerwowo próbowały usunąć się z drogi istocie. Były świadome jej obecności. Wyczuwały, gdy zbliżała się i gdy odpływała w dal. Istota była w ciągłym ruchu. Była świadoma i wiedziała. Wiedziała, która ze świetlnych nici na zawsze zgaśnie. I wiedziała kiedy to nastąpi. Wszak to jej ingerencja gasiła światło otaczających ją pasm. I wiedziała jeszcze, że dopóki w aksamitnej ciemności rozświetlać się będą nowe nici, ona będzie wśród nich, wyznaczając nadejście ich czasu...
    Istota podpłynęła do jednego z milionów świetlistych pasm. Pasmo było jasne, świeciło silnym, młodym światłem. Ale ona wiedziała, że zbliża się czas... Ujęła delikatnie lecz zdecydowanie nić i przerwała ją. Ale nić nie rozpłynęła się jak to zwykło się dziać po ingerencji Istoty. Naprężyła się i.... splotła z innym białym pasmem... Istota przyjrzała się złączonym niciom. Przylegały do siebie tak zwięźle, że zaczęły tworzyć nową jedność. Jedność, której czas jeszcze nie nadszedł. Dlatego Istota nie poświęcała im więcej swojej uwagi. „Nadejdzie jeszcze czas” odnotowała w swojej świadomości.
....Gdzieś daleko, a może całkiem blisko, w innym wymiarze, w innym czasie zamarłe serce skurczyło się na nowo i pchnęło falę krwi....płuca napełniły się powietrzem i uniosły pierś pod skórzanym kaftanem...oczy nie wyostrzyły jeszcze obrazu przed sobą, gdy prawa ręka wyszarpnęła nóż zza pasa i wycelowała w okolice krtani pochylajacego się cienia...
Cień zareagował błyskawicznie. Zablokował ramieniem rękę dziewczyny, a następnie przyparł ją do ziemi. Prawą rękę położył jej na ustach.
- Ah! Ki czort!?! Jednak postanowiłaś ożyć?  - dziewczyna szarpała się próbując uwolnić z uścisku cienia -  Diabelskie nasienie.... Jak się nie uspokoisz będę musiał cię pozbawić przytomności. Aleś ty zawzięta!  - Cień huknął głową w czoło dziewczyny. Poczuł jak jej napięta przed chwilą ręka zwiotczała. Ściągnął z jej szyi szalik, rozpiął kaftan i mocno obwiązał krwawiącą w boku ranę. Następnie chwycił konia, przywiązał dziewczynę do siodła, po czym sam dosiadł wierzchowca i opuścił wyrobisko.       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz