Postać była wysoka i barczysta. W mroku rysy jej twarzy były niedostrzegalne. Przybyły rzucił na środku polanki coś chrzęszczącego, przeszedł jeszcze dwa kroki i kucnął nie opodal leżącej dziewczyny. Sprawiała wrażenie pogrążonej we śnie. Klęcząca postać wstała i cofnęła się do rzuconego wcześniej przedmiotu. Znowu rozległ się chrzęst, a następnie ciche stukanie. Po chwili na środku polany rozjarzyło się żółto niewielkie ognisko. Światło wyłoniło z mroku sylwetkę mężczyzny. Na twarzy widać było kilkudniowy zarost, ale włosy na głowie były świeżo przystrzyżone tuż przy skórze. Miał na sobie kaftan podbity futrem, odkrywający w całości umięśnione ramiona. W talii przewiązany był szerokim, skórzanym pasem, a długie spodnie wpuszczone miał w cholewy wysokich butów, wiązanych od tyłu wzdłuż łydki. Buty zdradzały, że mężczyzna był Meerlanderem.
Upewniwszy się, że niewielkiemu ognisku nie grozi zagaśnięcie, Meerlander delikatnie wyciągnął tobołek, na którym oparta była głowa dziewczyny. Włożył rękę do środka i wydobył metalową miskę oraz niewielki bukłak, z którego nalał wodę. Pełną miskę wstawił na ognisko. Wyjął też nóż i dokładnie wytarł w skrawek materialu, po czym umieścił wśród palącego się chrustu. Odwrócił się do dziewczyny i spokojnym ruchem odsunął okrywający ją koc. Od razu dostrzegł nóż w jej prawej ręce. W błyskawicznym odruchu chwycił jej dłoń, ale tropicielka była wiotka jak szmaciana lalka. Najwyraźniej w czasie gdy go nie było na polanie, odzyskała na tyle świadomości by zlokalizować pas i wyjąć nóż. Teraz jednak, znów zdawała się nieprzytomna od maligny.
- Tym lepiej dla Ciebie – mruknął Meerlander. Na wszelki wypadek wyjął nóż z jej dłoni. Rozchełstał kubrak dziewczyny i zdjął opatrunek. Zwinął tkaninę ściśle i zakneblował leżącą. Następnie skrzyżował jej ręce na piersi i przywiązał ciasno do tułowia jej pasem.
Upewniwszy się, że niewielkiemu ognisku nie grozi zagaśnięcie, Meerlander delikatnie wyciągnął tobołek, na którym oparta była głowa dziewczyny. Włożył rękę do środka i wydobył metalową miskę oraz niewielki bukłak, z którego nalał wodę. Pełną miskę wstawił na ognisko. Wyjął też nóż i dokładnie wytarł w skrawek materialu, po czym umieścił wśród palącego się chrustu. Odwrócił się do dziewczyny i spokojnym ruchem odsunął okrywający ją koc. Od razu dostrzegł nóż w jej prawej ręce. W błyskawicznym odruchu chwycił jej dłoń, ale tropicielka była wiotka jak szmaciana lalka. Najwyraźniej w czasie gdy go nie było na polanie, odzyskała na tyle świadomości by zlokalizować pas i wyjąć nóż. Teraz jednak, znów zdawała się nieprzytomna od maligny.
- Tym lepiej dla Ciebie – mruknął Meerlander. Na wszelki wypadek wyjął nóż z jej dłoni. Rozchełstał kubrak dziewczyny i zdjął opatrunek. Zwinął tkaninę ściśle i zakneblował leżącą. Następnie skrzyżował jej ręce na piersi i przywiązał ciasno do tułowia jej pasem.
Zapraszam do siebie:
OdpowiedzUsuńniezapomniane-wakacje.blogspot.com